Kiedy padają pytania o prawa osób LGBT+, politycy centrum lubią zasłaniać się poglądami społeczeństwa. Dzieje się tak, mimo że większość politycznych decyzji zapada bez każdorazowych konsultacji z obywatelami i na podstawie programu partii, nie sondaży. Tymczasem tzw. kwestie światopoglądowe regularnie wracają jako tematy badań społecznych i ankiet. Wiemy dzięki temu, jak sytuacja wygląda naprawdę — czyli zgoła inaczej, niż, przykładowo, twierdził Szymon Hołownia w maju 2020 roku, gdy mówił, że to nie czas na rozmowę o równości małżeńskiej, bo w Polsce „nie ma zgody narodowej”.
W badaniu Stowarzyszenia „Miłość Nie Wyklucza” z 2015 roku prawo do małżeństw cywilnych dla osób nieheteroseksualnych poparło 29% ankietowanych, a 37% opowiedziało się za związkami partnerskimi. W 2018 roku, a więc zaledwie trzy lata później, poparcie dla obu wariantów formalizacji związków jednopłciowych nieznacznie zmalało, lecz wyraźnie zwiększył się odsetek osób nieposiadających zdania w tej kwestii. W 2015 roku ponad 52% badanych nie chciało związków partnerskich osób tej samej płci, a ponad 60% było przeciwko małżeństwom cywilnym. W 2018 odpowiednie przeciwników było już odpowiednio 46% i 50%.
Niezamierzonym skutkiem intensywnej nagonki anty-LGBT+, którą obóz Prawa i Sprawiedliwości przeprowadził w latach 2019-2020, było nagłośnienie tematu praw mniejszości i zwiększenie widoczności aktywizmu. Może to tłumaczyć, dlaczego pomimo otwartej zgody rządu na stosowanie mowy nienawiści w polityce postawy obywateli zmieniły się na korzyść osób LGBT+. Już w 2019 roku sondaż IPSOS dla portalu Oko.press pokazał, że w teoretycznym referendum ponad połowa Polaków zagłosowałaby za wprowadzeniem jakiejś formy ochrony związków jednopłciowych – 35% poparłoby związki partnerskie, a 21% równość małżeńską. Żadnych zmian nie chciało 33% badanych, czyli odrobinę mniej, niż poparło związki partnerskie bez małżeństw. Przy powtórzeniu badania w 2022 roku istotnie wzrosło poparcie dla równości małżeńskiej: 34% opowiedziało się za związkami partnerskimi, 28% za równością małżeńską, a 33% przeciwko zmianom w prawie.
Według innego, globalnego badania przeprowadzonego przez Ipsos w 2023 roku, 32% Polaków popierało równość małżeńską, a 35% związki partnerskie. W badaniu CBOS z października 2021 roku 34% uczestników zgodziło się, że osoby w związkach jednopłciowych powinny mieć prawo do zawarcia małżeństwa. Twórcy badania zaznaczyli, że przeciwników związków partnerskich było więcej niż ich zwolenników o 6%, ale jednocześnie ubyło ich o 11% w porównaniu z poprzednią edycją badania. Wnioski z pojawiających się regularnie sondaży tego typu są po prostu jednoznaczne: poparcie wobec postulatów społeczności LGBT+ w Polsce rośnie oraz maleje liczba osób, które wypowiadają się jednoznacznie przeciw. To prawidłowość udokumentowana na przestrzeni lat.
Liderzy liberalnych partii z pewnością wiedzą, że wśród ich wyborców poparcie dla równości małżeńskiej jest wyższe niż w przypadku ogółu badanych, w którym zawierają się zwolennicy skrajnej prawicy odrzucającej ideę równouprawnienia osób LGBT+. Sam Szymon Hołownia przyznał na samym początku 2023 roku, że głosowałby przeciwko równości małżeńskiej, gdyby taka ustawa trafiła do Sejmu. Tak się prędzej czy później stanie, bo różne ustawy o związkach partnerskich trafiały do Sejmu wielokrotnie, a w 2020 roku Lewica złożyła projekt ustawy o małżeństwach dla wszystkich, który przygotowało Stowarzyszenie „Miłość Nie Wyklucza”. Tak naprawdę nie trzeba przygotowywać ani społeczeństwa, ani społeczności LGBT+, która nie ma w Polsce prawie żadnej prawnej ochrony. To politycy i ich decyzje stoją na drodze do równouprawnienia, zwłaszcza w świetle badań wskazujących na wzrost poparcia dla równości małżeńskiej w krajach, które już ją wprowadziły. Nigdzie ta akceptacja nie wzięła się znikąd — przykładowo, w Stanach Zjednoczonych w 2022 roku 71% Amerykanów popierało małżeństwa dla wszystkich. Dwie dekady wcześniej odsetek ten wynosił 31%, odrobinę mniej niż dziś w Polsce.