to nieprawda

Czy związki partnerskie zapewniają to samo co równość małżeńska, ale są łatwiejsze do wprowadzenia?

Jak jest naprawdę:

  • Poparcie społeczne dla związków partnerskich jest nieznacznie wyższe niż w przypadku równości małżeńskiej
  • Nie istnieją merytoryczne, oparte na faktach lub badaniach argumenty przeciwko równości małżeńskiej
  • W przeciwieństwie do małżeństw związki partnerskie nie istnieją w polskim prawie. Ich legalizacja wymagałaby więcej pracy ze strony państwa

Związki partnerskie mają nieznacznie większe poparcie społeczne, ale od małżeństw jednopłciowych może je różnić wszystko.

Co jest nie tak z tym argumentem?

Reprezentanci centrowych ugrupowań politycznych regularnie pytani są o równość małżeńską i regularnie odpowiadają, że popierają związki partnerskie lub są skłonni o nich rozmawiać. Ostatnio swoją przychylność dla związków zadeklarowali Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej i Szymon Hołownia, lider Polski 2050, podczas imprezy Campus Polska, mimo że pytani byli o równość małżeńską. Często przedstawia się ją jako radykalny postulat, więc dla polityków centrum stanowi ona problem — z jednej strony chcą być postrzegani jako nowocześni, światowi i patrzący w przyszłość, a z drugiej boją się zniechęcić bardziej konserwatywną część swojego elektoratu. Tymczasem poparcie społeczne dla związków partnerskich i równości małżeńskiej nie jest tak zróżnicowane, jak mogłoby się wydawać. W ostatnich latach sondaże wykazują zazwyczaj kilka punktów procentowych dzielących zwolenników związków i małżeństw. Ogółem blisko połowa polskiego społeczeństwa chce, by pary osób tej samej płci mogły sformalizować swoje związki. Szerzej omówiliśmy te dane w innym tekście. Hołownia wspomniał też na Campus Polska, że zdarzało się za granicą, że to konserwatyści wprowadzali związki partnerskie. Jeżeli chodziło mu o Wielką Brytanię, to warto wspomnieć, że lider konserwatywnej partii Torysów David Cameron oficjalnie wypowiedział się po stronie właśnie równości małżeńskiej, mimo że przysporzyło mu to krytyki ze strony własnej partii. Ponad połowa parlamentarzystów z jego ugrupowania zagłosowała przeciwko zmianie prawa.

Niewystarczające poparcie dla równości małżeńskiej — argument, który zdecydowanie można włożyć między mity — nie jest jedyną przeszkodą, jaką przytaczają jej przeciwnicy. Pomimo rosnącej świadomości społecznej wciąż można jeszcze usłyszeć, że związki i małżeństwa tak naprawdę dawałyby osobom nieheteroseksualnym to samo, a główna różnica polega na nazwie. Argument ten zdają się lubić zwłaszcza osoby, które stanowczo sprzeciwiają się „wypaczaniu znaczenia małżeństwa” i zrównują zmianę stanu cywilnego z sakramentem religijnym, nawet jeśli popierają przyznanie parom jednopłciowym niektórych praw. Stworzenie instytucji związku partnerskiego, który na każdym polu z wyłączeniem nazwy byłby równy małżeństwu, mógłby również sprowokować w społeczności LGBT+ wniosek, że jest to niepotrzebne tworzenie podziałów i zaznaczanie inności osób nieheteroseksualnych. Symboliczne znaczenie terminologii nie jest jednak kluczowym argumentem, gdy mowa o równouprawnieniu osób LGBT+. Związki partnerskie po prostu nie są konkretnym postulatem.

Równość małżeńska to z definicji prostsza sprawa, mimo że wydaje się, że to większa ingerencja w system prawny i porządek społeczny (zobacz: dlaczego polska konstytucja wcale nie zabrania równości małżeńskiej). Jest tak dlatego, że wprowadzenie równości małżeńskiej to po prostu umożliwienie osobom w związkach jednopłciowych zawieranie ślubów z takimi samymi prawami i obowiązkami, jakie przypadają osobom w związkach różnopłciowych. Nie wymaga to tworzenia osobnych procedur, a jedynie modyfikację schematu, który już istnieje. W przypadku związków partnerskich mamy do czynienia z zupełnie nowym bytem prawnym, którego zakres zależny jest w stu procentach od tego, co zdecydują prawodawcy. W kilku krajach może więc obowiązywać kilka modeli związków partnerskich, co tylko komplikuje sytuację emigrantów i cudzoziemców. 

Prawa, które mają małżeństwa osób różnej płci, a których nie mają w Polsce osoby w związkach jednopłciowych, to między innymi:

  • Prawo do informacji o stanie zdrowia
  • Prawo do podejmowania decyzji o leczeniu drugiej osoby
  • Prawo do otrzymania zwłok i pochówku
  • Prawo do ustawowego dziedziczenia bez opodatkowania
  • Prawo do wspólności majątkowej i wspólnego rozliczania podatków
  • Prawo do zasiłku opiekuńczego, by zajmować się chorym mężem/ chorą żoną
  • Prawo do objęcia męża/ żony ubezpieczeniem w ZUS
  • Prawo do renty po zmarłym mężu/ zmarłej żonie
  • Prawo do adopcji dziecka małżonka (adopcja wewnętrzna)
  • Prawo do wspólnej adopcji (adopcja zewnętrzna)
  • Prawo do zmiany nazwiska lub przyjęcia podwójnego nazwiska

Nie ulega wątpliwościom, że adopcja dzieci jest najbardziej „kontrowersyjnym” elementem równości małżeńskiej, bo ze względu na niewiedzę i zakorzenione w społeczeństwie uprzedzenia wciąż powszechne jest przekonanie, że dzieci rodziców tej samej płci wychowują się gorzej, nie otrzymują potrzebnych wzorców lub są zagrożone przemocą i piętnowaniem. Warto kontrować te argumenty stwierdzeniem, że już dziś w Polsce żyją rodziny tworzone przez osoby tej samej płci oraz ich dzieci. Prawo nie zabrania kobietom w związkach jednopłciowych rodzić dzieci, nie otacza ich natomiast żadną opieką. Troska o najmłodszych powinna być raczej argumentem za tym, by jak najszybciej wprowadzić równość małżeńską wraz z możliwością adopcji.

Społeczność LGBT+ nie odrzuca związków partnerskich. Ich wprowadzenie byłoby ogromną zmianą na plus w stosunku do braku jakiejkolwiek ochrony dla par jednopłciowych — sytuacji, która stawia Polskę na szarym końcu państw Unii Europejskiej. Trzeba jednak pamiętać, że im dłużej debatuje się o różnicy między związkami i małżeństwami, tym lepiej widać, że ta druga opcja — oraz wizja adopcji przez pary jednopłciowe — u wielu rozmówców budzi wewnętrzny sprzeciw. Nie ma doniesień o tym, by w krajach, w których panuje równość małżeńska, „upadła instytucja rodziny”. Nie ma też badań wskazujących na to, że dzieci wychowane przez dwie matki lub dwóch ojców rozwijają się gorzej — za to brak negatywnych skutków takiego stanu rzeczy potwierdzają liczne gremia naukowe i badania. Zakładając, że po związkach przyjdzie kiedyś czas na kolejny krok, czyli małżeństwa, warto zadać sobie pytanie: dlaczego czekać?

Wybory 2023. O co im chodzi?
Działaj!

Nie daj się politycznym ściemom i głosuj świadomie!
Wpisz adres e-mail i bądź na bieżąco.

Wybory 2023. O co im chodzi?
Wybory 2023. O co im chodzi?
Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny
Projekt finansowany przez Islandię,
Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG
i Funduszy Norweskich w ramach Programu
Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny
Z dumą przygotowane przez Miłość Nie Wyklucza